Jak dla mnie James.
Psuje cały klimat i jest taką ci**ą.
Do tego tem jego irytujący śpiew...
Może aż tak na klimat nie wpływa.ale jest to kompletnie nie pasująca postać do reszty. A scena śpiewu żenująca.
Zapewne rodzice zakryli Tobie oczy i zatkali uszy. Podziękuj im zamiast bronić teuego czegyousc jhk kdassjjssss :KONIEC TRANSMISJI: :MÓZG USZKODZONY:
Jak mozna nie pamietac tej sceny?bob biegnacy truchtem przez pokoj zostaje juz na zawsze,nie ma innej opcji
Nie truchtem ,a skradał się hehe Geez, jak tamten siedział z tym Gibsonem, jak "chwytał" te akordy, o spiewie już wspomniano hehe ale UWAGA odkrycie: w tym samym odcinku PIERWSZY RAZ się uśmiechnął, w następnym nawet zaśmiał (przy piłeczkach golfowych Mistrza Lelanda). ŻENADA. Ale Dave to widział i chyba tak miało być :/
Mam to samo. Wszystko jest ok, ale jak widzę te jego "przemyślenia" i ciągle tą samą minę to mi się żyć odechciewa. W ogóle także ta cała relacja Donna-James jest nudna.
I to wiecznie szeptane "Dżejmz" przez Donnę, dżizas krajst, po 5 razach miało się tego dość, a to stanowiło postawę ich rozmowy :/ Ogółem postacie Jamesa i Donny, zwłaszcza w późniejszych odcinkach były strasznie sztywne i płaskie. Tak jak problemy innych bohaterów powodowały, że człowiek się z nimi utożsamiał i współczuł im bądź cieszył razem z nimi, tak tutaj na te ich "słodkości", wyznania i drętwe spojrzenia miałem ochotę wywalić monitor przez okno :D
zgadzam sie z Wami... piosenka Jamesa jest po prostu masakrycznie zenujaca ... caly watek milosci Jamesa i Donny jest slaby
Bożesztymój, szkoda, że nie da się lajkować komentarzy na Filmwebie, bo byś dostał ode mnie lajka. Śpiew jest straszny, ich relacja nudna i plastikowa. Zastanawiam się, czy to wszystko nie było zamierzone na przełamanie mroczno-poważnego klimatu serialu. Ale pewnie nie.
Wszyscy tutaj jesteście debilami i kompletnie nie rozumiecie tego serialu..
Nikt nie jest irytujący w TW. Każda postać ma swoją ważną rolę w tej historii, każda została napisana i odegrana przez aktorów w doskonały sposób. Kto tego nie rozumie powinien się zabić.
Piszę do Ciebie z przyszłości z 2017. Przez ciebie nie ma tu ludzi, całą populacja poszła się zabić. Ja też idę.
Piszę z niezbyt odległej przyszłości w 2017. Powstrzymaj się przed tym desperackim krokiem. Nie jesteś odosobniony/odosobniona w poczuciu, że serial ten to twór niestrawny i nie pomoże podejście, że to taka konwencja, że to taki zamysł, że postaci celowo przerysowane itp. Tego po prostu nie da się strawić. Pierwszy odcinek pierwszego sezonu zapowiadał naprawdę dobry serial,było tajemniczo i mrocznie w prowincjonalnym i z pozoru spokojnym miasteczku. Niestety, poźniej to już zjazd po równi pochyłej. Nielogiczne namnożone wątki, nudne lub wkurzające postaci (są może 2 -3 wyjątki). A sezon drugi "niech pozostanie milczeniem".
mam wrażenie, że cały serial jest przede wszystkim parodią różnych styli, zwłaszcza telenowel (stąd telenowela w tv jako przerywnik w pierwszych odcinkach) James i Donna z tą ich nastoletnią miłością to jeden z najważniejszych wątków takich seriali, te ich "dżeeejms" i te kochamy się, ale nie możemy być razem (w sumie nie wiemy dlaczego) i oczywiście ta smętna piosnka, i to tylko my możemy rozwiązać sprawę (czyt. naprawić świat) - to wszystko idealnie parodiuje takie seriale dla nastolatków.
Brawo! Trafiony komentarz- to oczywiste,że Lynch bawi się konwencjami...W tym wypadku konwencją kiczowatej telenoweli.
No to niezłą ma zabawę, przez 3/4 drugiego sezonu. W połowie tegoż własnie sezonu grają już tak przesadnie , że ledwo dotrwałem do końca.
Właśnie zaostrzam apetyt przed trójką bingową powtórką:)
I nagle ostrze przypomnienia dźgnęło mi mózg - może nie tyle irytująca postać,
co kombinacja słów, a wkur..a w całej okazałości swej małości:
"oł Dżejms.."
Oł Dżizas!, rzec można 8-O
Donna i James. Wątek tej ich "tragicznej" miłości doprowadzał mnie do szału. Te wieczne wyrzuty sumienia, targające biednym Jamesem... A Donna po prostu straszliwie grała mi na nerwach. Jej mimika, sposób poruszania się - wydawały się takie sztuczne. Nie rozumiem zachwytów nad jej postacią.
James i Donna nie byli tacy źli w pierwszym sezonie, jednak potem z każdym odcinkiem coraz trudniej było ich znieść. Najgorsze było, jak James dostał osobny wątek z tą bogatą babką od jaguara -- nic tylko wyć z nudy. Sama Donna, gdy James nareszcie wyjechał, nie była taka zła. Ich wątek razem -- do zaorania.
Ten wątek był chyba pierwowzorem Dawson's Creek - serialu, który w liceum powodował u mnie torsje. Faceci z maślanymi oczami i piętnastolatki wiecznie zastanawiające się, jak żyć. Rzyg.
Najgorsza postać hmm trudna decyzja ale babka z pieńkiem ma klase mrrrrrrrrrr ;D
A według mnie Dick był najbardziej wkurzający. Gdybym w rzeczywistości takiego typka spotkał, ręka by mnie świerzbiła żeby mu przyłożyć w tą gębę. Dobrze zagrana postać, ale te jego uśmieszki sztuczne potrafiły doprowadzić do szału. Andy'ego i Lycy jeszcze zniosłem, choć w drugiej serii też zaczęli być irytujący.
Oprócz Jamesa irytowała mnie jeszcze kuzynka Laury.. Jej płacz wyglądał jak smiech a i cała postać była taka "na sile "
Najbardziej irytujący? Nieudacznik Andy i lekko niedorozwinięta sekretarka Lucy. Na trzecim miejscu ta od hałasujących zasłon (nie pamiętam imienia), potem major Briggs co bardziej nadaje się na wykładowce akademickiego, Audrey zachowująca sie jak 10-letnie dziecko.
Dokładnie tak. Nic mnie chyba tak nie wku**** podczas seansu jak wątek mazgaja Andyego i lekko upośledzonej sekretarki. Do tego na domiar złego dorzucili im sprzedawce Dicka. Nr 2 oczywiście James i Donna, chyba najnudniejszy wątek z całego serialu
Dokładnie tak. Nic mnie chyba tak nie wku**** podczas seansu jak wątek mazgaja Andyego i lekko upośledzonej sekretarki. Do tego na domiar złego dorzucili im sprzedawce Dicka. Nr 2 oczywiście James i Donna, chyba najnudniejszy wątek z całego serialu
Ta, wszystkich zaraz wymień. Serial jest genialny i każda postać jest znakomicie zagrana. Po co to pieprzyć farmazony i przynudzać.
pisałem ci cioto byś przestał już majaczyć. Nawąchałeś się kleju to idź siedź grzecznie w piwnicy u babci a nie pyskujesz do mądrzejszych i starszych, pucybucie.