Podoba mi się w tym filmie to, że przedstawiając mękę Jezusa w tak dosłowny, krwawy, brutalny sposób zrywa z tą tendencją kreowania "czekoladowego Jezusa" na "czekoladowym krzyżu". Kultura masowa na przestrzeni lat strasznie spłyciła i złagodziła obraz tej męki, a tu przychodzi Mel Gibson z Pasją i ludzie mdleją na seansach, bo widzą rzeczywistą retrospekcję wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat, a nie wymuskanych aktorów i uśmiechnięte twarze. Dodatkowy plus dla Gibsona za zrobienie pstryczka w nos żydowskiemu Hollywood.
PS. Siódma część tematu impactora ? Serio ? Chyba największe karmienie trolla w dziejach jakiegokolwiek forum ;) .