Po <strong>"<a href="http://interview.filmweb.pl/" class="n">Interview</a>"</strong> <a href="http://www.filmweb.pl/Steve+Buscemi,filmografia,Person,id=145" class="n">Steve'a Buscemiego</a> na
Po "Interview" Steve'a Buscemiego na nasze ekrany trafia kolejne parateatralne studium ludzkiej psychiki. Hiszpańska "Metoda" łączy wyrafinowanie "12 gniewnych ludzi" z konwencją popularnego programu typu “Big Brother". Efekt jest co najmniej interesujący. Akcja rozgrywa się w Madrycie w ciągu jednego z najupalniejszych dni lata. Miasto szykuje się do protestów alterglobalistów. Siódemka bohaterów spotyka się w tym samym szklanym wieżowcu, wszyscy aplikują na to samo stanowisko. Okazuje sie jednak, że rekrutacja odbywa się według niespodziewanych przez nich zasad. Koncern planuje wykorzystać tzw. Metodę Gronholma, polegającą z grubsza na serii testów, którym poddają się nawzajem sami kandydaci. Pierwszym zadaniem jest wykrycie, kto spośród nich jest "kretem", czyli podstawionym pracownikiem korporacji. W filmie będącym adaptacją sztuki Jordiego Galcerana Ferrerera, nie słychać szeleszczenia papieru, choć utkany jest z mało filmowej materii. Pozornie statyczny, umiejętnie buduje atmosferę niczym najlepszy thriller. Historia momentami przywodzić może na myśl inspirowany głośnym eksperymentem profesora Zimbardo, film "Eksperyment". Grupa pozornie normalnych ludzi, w specyficznych (laboratoryjnych?) warunkach, zdolna jest do rzeczy, o które by się nie podejrzewali. Jednak "Metoda" nie skupia się na podręcznikowych oczywistościach, stawiając na rzeczywisty konflikt psychologiczny (ludzi, nie "typów ludzkich") oraz dążąc do szerszej metafory. Obserwujemy więc z zimną precyzją ukazaną rywalizację kapitalistycznych "ostatnich ludzi", przekonanych o własnej wartości, w walce o rzekomą wygraną, zdolnych posunąć się bardzo daleko. Jednocześnie pozostają świadomi konwencji gry w jakiej uczestniczą. Po eliminacji jednej ze starszych uczestniczek (kryterium wieku staje się powodem usunięcia grupy), triumfująca strona zapewnia, że "to nic osobistego". Marcelo Pineyro portretuje bohaterów z zacięciem badacza, jednak największa wartość jego filmu nie tkwi, wbrew pozorom w zagęszczaniu psychologicznej magmy, ale przewrotności ogólnej wymowy. Pozornie mamy tu dwa światy. Korporacyjną "schludność", z jej sterylnym sznytem, wyrachowaniem, bezwzględnością, którą symbolizują tu rywalizujący menedżerowie. Po drugiej stronie mamy alterglobalistyczne zamieszki, będące wynikiem buntu przeciwko wspomnianej korporacyjnej kulturze . Jednak w "Metodzie" to opozycja pozorna. Awers i rewers nihilizmu. Rywalizacja bohaterów to tylko pusta gra, gdyż nie ma nic do wygrania. Uczestnicy testu są przekonani, że walczą o władze, wpływy, pieniądze. Ale co może zdobyć jednostka w świecie, gdzie te pojęcia się rozmyły. Istnieje Korporacja, poszczególni ludzie nie mają znaczenia. Wygrana w konkursie nie oznacza osobistej nobilitacji. Z drugiej strony mamy alterglobalistów, czyli współczesnych "apostołów idei". Pytanie tylko jakich – odpowiedzi nie otrzymujemy, namacalnym śladem ich "zaangażowania" jest jedynie zniszczenie. Pustka buntuje się przeciwko pustce. Co więc zostaje? Może uczucie łączące dwoje ludzi, ale w tym świecie i ono nie niesie odkupienia. W finale bohaterowie świadomie z niego rezygnują . Gorzka, sugestywna "Metoda" na długo pozostaje w pamięci.